Szok! Z Warszawy wystartowałem w sandałkach letniej koszulce. Zurych ze swoim 6-godzinnym transferem zaskoczył mnie temperaturą ...9 stopni C! Więc założyłem skarpetki a potem - o zgrozo - sandały. To był najtrudniejszy moment wyprawy:)
Po 6 godzinach zwiedzania miasta z ulgą zapakowałem się do cieplutkiego samolotu i pofrunąłem na południe, do Aten.