Punktualnie o 8.30 wystartowaliśmy z Seul Station KTXem do Busanu. KTX to nic innego jak nasz poczciwy europejski TGV tyle, że w Korei. 440 km śmignęliśmy w 2 godziny 40 minut, umilając sobie czas oglądaniem koreańskich reklam w pociągowej TV i kontemplowaniu przemykających krajobrazów. Busan przywitał nas piękną pogodą, co nas niezmiernie cieszyło, bowiem w planach mieliśmy odwiedziny plaży z zamoczeniem nóg w morzu wschodniochińskim lub japońskim (one się tam łączą). Pierwsze miejsce, do którego się udaliśmy to Fish Market, czyli największe w Korei miejsce handlu rybą i produktami rybopodobnymi.
Cała oferta handlowa podana była na czysto w bieżącej wodzie bez zapachu cechującego polskie centrale rybne. Po przyjrzeniu się krabom, homarom, ośmiornicom i innym stworzeniom, których nigdy moje oczy wcześniej nie widziały, udaliśmy się na pięterko. A tam jedno wielkie centrum gastronomiczne, podzielone na małe bufety oferujące rzecz jasna ryby i owoce morza. Przy małych oporach Anity, mimo wszystko zaatakowaliśmy. Na wejściu dostaliśmy różności w małych miseczkach, spośród których rozpoznałem tylko ostrygi. Odniosłem też wrażenie, że jedne z żyjątek podobne do grubej dżdżownicy ruszało się. Chwilę później wjechała na stół patera, ze świeżo pokrojoną surową rybą. Anita nie przełknęła, mi wchodziło z ryżem, Jacuch wrzucał jak leci. Twardziel. Po tym wspaniałym obiedzie, dla równowagi emocjonalnej, postanowiliśmy pomoczyć nogi w morzu. Wybraliśmy się na Songdo Beach, gdzie przy pięknym landskejpie statków stojących na redzie zanurzyliśmy się w wodzie brodząc po kolana i pozując do zdjęć.
Potem chwila kontemplacji nieba i dalej, pojechaliśmy do busańskiego akwarium. Dojechaliśmy metrem do Haeundae Beach, gdzie naszym oczom ukazała się po stokroć piękniejsza plaża od tej w Songdo. Tam to dopiero chłonęliśmy widoki. Tuż obok, było akwarium, w którym widzieliśmy piranie, ośmiornice, koniki wodne a także rekiny, które były niepokojone przez płetwonurków pływających pośród nich. A wszystko to poukładane tak, by czuć się jak pośród tych stworzeń.
De Seulu wróciliśmy KTX-em około 21.00. Na dobranoc zaliczyliśmy koreańską Pizze Hut i do hotelu.
Busan, Haeundae Beach: http://www.youtube.com/watch?v=mQlupguSVXQ