Pomysł na wyjazd w rejon Kaukazu chodził mi po głowie już od kilku lat. Decyzja o zobaczeniu na własne oczy gorącego miejsca krzyżowania się kultur, religii jak również niecodziennego statusu politycznego zapadła definitywnie, po obejrzeniu reklamy promującej turystyczne walory tego regionu. Wybraliśmy dawną republikę radziecką, wciśniętą gdzieś między nieobliczalny Dagestan, radykalny Iran i skonfliktowaną o Nagorny Karabach Armenię. Kraj muszelkowych plaż, szybów naftowych i wszechobecnych wizerunków Heydara Aliyeva. Azerbejdżan.
Tegoroczny travel team był bardzo zbliżony zbliżony do tego, który jechał rok wcześniej do Korei.
Jacek - drugi raz w Azji, smakosz wszystkiego co ostre zwłaszcza ostrych papryczek.
Ja (Kuba) - piąty raz w Azji, entuzjasta prażonych pestek słonecznika i pustynnych krajobrazów.