Geoblog.pl    Doorwayboy    Podróże    Azerbejdżan 2009    Bania i pierwszy kontakt z morzem
Zwiń mapę
2009
08
wrz

Bania i pierwszy kontakt z morzem

 
Azerbejdżan
Azerbejdżan, Novkhany
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3096 km
 
Wtorek był dniem, który w pierwszej swojej części mieliśmy spędzić nad Morzem Kaspijskim niezależnie od pogody. Pogoda oczywiście nie dopisała, ale było za to ciepło. Do podbakijskiej wioski Novkhany dotarliśmy stojąc, siedząc lub wisząc na poręczy w marszrutce. Na miejscu, gdy tylko poczuliśmy pod stopami piach kaspijskiej plaży Sahil, od razu rozebraliśmy się i wskoczyliśmy do morza. Morze w tym miejscu sprawiało wrażenie czystego, miało jednak posmak gorzko-słonawy, a na nieboskłonie widać było tankowce zmierzające gdzieś tam, oraz przemysłowe miasto Sumgayit w którym najwyraźniej był jakiś pożar. Pośród tych pięknych krajobrazów pluskaliśmy się w falach Morza Kaspijskiego a gdy już mieliśmy dość zasiedliśmy sobie przy stoliku z czajem, które w komplecie za 4 AZN doniosła nam na miejsce obsługa plaży. I tak beztrosko, kontemplując pożar, tankowce, chmury i morze spędzaliśmy sobie czas, chwilami przepłukując herbatą słony smak fal pozostały na naszych wargach. Później, niesieni ciekawością poznania egzotycznych turystów z Polski, dołączyli do nas ludzie z obsługi plaży, przynosząc ze sobą figi i winogrona. Dyskusjom nie było końca, o życiu, polityce, religii i pieniądzach i tak przez godzinę. Mimo iż byliśmy trzeźwi nasze spotkanie skończyło się na klepaniu po ramieniu oraz wspólnych deklaracjach o przyjaźni azersko-polskiej.
Po powrocie do hostelu, daliśmy sobie troszkę odpocząć, bowiem tego dnia czekała nas nie licha atrakcja - bania, lub jak kto woli hammam. Poleconą nam tą, umiejscowioną gdzieś w wąskich zaułkach Starego Miasta w budynku przypominającym swoją konstrukcją dawny obiekt sakralny. Na miejscu dostaliśmy szafkę, klapki i chusty do przepasania się. Będąc otwarci na czerpanie jak największej ilości doznań podczas pobytu w Azerbejdżanie, zamówiliśmy sobie jeszcze masaż. Po kilkukrotnym wygrzaniu się w komnacie parowej i chłodzeniu w mini basenie oddałem się w ręce masażysty, który w mojej opinii w mógłby być równie dobrze drwalem. Przez blisko 40 minut mój oprawca ocierając się o granicę mojej intymności namaszczał mnie mydłem, warlał, gniótł, pocierał, wykręcał, chłostał, oblewał i tak kilka razy. Po całym tym zabiegu, czułem się jak nowo narodzony. Jacek również czuł się jak nowo narodzony, a nawet jak się później okazało został naznaczony przez naszego drwala grupą siniaków w okolicach kolana. Nie mniej, wizyta w bani zrobiła na nas jak najlepsze wrażenie i obiecaliśmy sobie jeszcze odwiedzić to miejsce, choćby miał nas masować ten sam osobnik.
Wymasowani i zmęczeni dzień zakończyliśmy piwem Efes na bakijskiej promenadzie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Doorwayboy
Kuba Bąk
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 71 wpisów71 5 komentarzy5 280 zdjęć280 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
06.09.2009 - 20.09.2009
 
 
05.11.2008 - 13.11.2008
 
 
27.09.2001 - 11.10.2001