Geoblog.pl    Doorwayboy    Podróże    Azerbejdżan 2009    Nardaran, islamska strona Azerbejdżanu
Zwiń mapę
2009
10
wrz

Nardaran, islamska strona Azerbejdżanu

 
Azerbejdżan
Azerbejdżan, Nardaran
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3228 km
 
Kierunek Nardaran, centrum konserwatywnego islamu w Azerbejdżanie. Dojechaliśmy tam marszrutką, która zatrzymała się pod samym meczetem Rehime Khanima. Jednym z największych, jeśli nie największym na półwyspie Apszerońskim. Z racji tego, że przed laty bywałem w meczetach w Iranie, ten w Nardaranie w mojej opinii prezentował się przeciętnie, choć trzeba przyznać, że jego położenie na skraju małego płaskowyżu przodem do morza, budowało jego majestatyczność. Następnie dla odmiany obejrzeliśmy inny meczet usytuowany poniżej. Był zdecydownie mniejszy, jednak w swoim wnętrzu prezentował się okazalej. Po dokładnym obfotografowaniu obu meczetów i zrobieniu zakupów na pobliskim straganie z dewocjonaliami poszliśmy zobaczyć bezduszne Castel Tower. Castel Tower, to... zwykłe Castle Tower, baszta otoczona z czterech stron murem. Nic więcej nie umiem na temat tego miejsca napisać, gdyż jak to bywa często w Azerbejdżanie, nie było tam żadnej tabliczki informacyjnej, a sam przewodnik LP traktuje to miejsce po macoszemu. Nie mniej baszta ta mimo swej ascetyczności wizualnej i informacyjnej podobała mi się.
Następnie, czując silną potrzebę odświeżenia się wsiedliśmy do taksówki by zjechać nad brzeg Morza Kaspijskiego na plaże Bilgah. Wskoczyłem pierwszy do wody w której beztrosko niczym delfin z Polski ścigałem się z falami. Niestety ten piękny moment nie trwał długo. Zobaczyłem na brzegu Jacka w towarzystwie dwóch innych panów, którzy krzycząc i wymachując rękami kazali mi wracać na brzeg. Przerażony, że być może wszedłem w tarło jesiotra wybiegłem z wody czym prędzej. Sprawa okazałą się nieco mniej dramatyczna, tego kąpieliska po prostu nikt nie nadzoruje i musieliśmy się przenieść na plażę obok... pod oko ratownika. Kąpielisko obok, dawało nieco mniej satysfakcji. Można było się pluskać wchodząc najdalej na głębokość... metra. Dalej dryfował badylek z linką, których przekroczenie skutkowało nawoływaniem z brzegu przez co najmniej dwóch ratowników. Po wyjściu z wody, po raz kolejny uświadomiłem sobie, że fale Morza Kaspijskiego mają moc jednania ludzi. Zostaliśmy zaproszeni pod dach ratowników i uraczeni chlebem i czajem. Analogicznie jak w przypadku imprezy na plaży Sahil, dyskusje toczyły się na tematy życiowe, czasów za sojuza i czasów obecnych. Skończyło się na wspólnej fotografii z szefem ratowników.
Wieczór tego dnia zakończyliśmy w domu u Ani i Roberta delektując się kuchnią fusion. Była żubrówka i bakłażany.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Doorwayboy
Kuba Bąk
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 71 wpisów71 5 komentarzy5 280 zdjęć280 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
06.09.2009 - 20.09.2009
 
 
05.11.2008 - 13.11.2008
 
 
27.09.2001 - 11.10.2001