Geoblog.pl    Doorwayboy    Podróże    Indie 2004    Moskwa - Szeremietiewo
Zwiń mapę
2004
14
paź

Moskwa - Szeremietiewo

 
Rosja
Rosja, Moskwa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1150 km
 
Wylot nastąpił 02.10.2004 r. ok. godz. 11.00. Początek podróży do Moskwy przypominał nam klimatem dawno nie sprzątany dworzec kolejowy w Pcimiu Dolnym, dostaliśmy bowiem miejsca niedaleko toalet, a te nie zdążyły chyba zostać opróżnione przed startem. Aromaty wydobywające się z tego uroczego miejsca irytowały przede wszystkim pasażerów, ale także i załogę, bo przyszła żienszczina i dezodorantem o zapachu przypominającym „ruskije duchy” spowodowała skażenie powietrza uniemożliwiające oddychanie w ogóle. I problem rozwiązał się sam. Niemniej udało nam się jednak przesiąść, a także przeżyć start. Ciekawym dla nas zjawiskiem były rosyjskie stewardesy, które miały makijaż jak wańki-wstańki przywożone przez moją mamę jeszcze z ZSRR: jednolicie błękitne lub zielone powieki, ostry róż na policzkach i wargach. To już klasyka makijażu, który teraz można zobaczyć już tylko u galerianek i pań z ulicy Poznańskiej (patrz definicja galerianki wg Kuby).



Moskwa – Szeremietiewo

Bardzo smutne i zaniedbane, brak infrastruktury dla podróżnych powoduje, że ludzie czekający kilkanaście godzin na samolot koczują na prowizorycznych legowiskach - całkiem jak na dworcu centralnym w W-wie. Na zainteresowanie zasługuje duty free, jednak ceny w Moskwie są w euro, a w Delhi w dolarach, co przy obecnym kursie tych dwóch walut rozwiązuje dylematy. Ilość lokali czy knajpek umilająca oczekiwanie jest ograniczona a te, które funkcjonują są drogie: za dwie kawy zapłaciliśmy 330 rubli co w przeliczeniu daje 40 złotych polskich!

Można jednak poszpanować znajomością języka rosyjskiego, co też uczynił Kuba zamawiając „double espesso with double małako”.

Przy niektórych odprawach, szczególnie w stronę Ameryki Północnej, panuje lekka psychoza i pasażerowie muszą zdejmować także buty. Słyszeliśmy o tym jeszcze w polskim radio. Nas ta "przyjemność" na szczęście ominęła.
Na samolot do Delhi czekaliśmy ok. 6 godzin i o godz. 20 wznosiliśmy się w przestworza. W samolocie zebrało się mocno międzynarodowe towarzystwo: Czesi, Polacy, Skandynawowie, trochę bliżej niezidentyfikowanych skośnookich no i oczywiście Hindusi. Komfort lotu nieporównywalny z lotem do Moskwy, choć ludzi dużo więcej. No i stała się rzecz najważniejsza w moim dorobku łatającego podróżnika: widziałam zachód słońca z wysokości 9 tys. metrów! Barwy układają się w soczystą tęczę, delikatnie przechodzą od intensywnego indygo przez błękity, żółcie, pomarańcze i czerwienie, by odciąć się wyraźną czarną kreską od horyzontu utworzonego przez uciekające w ciemność morze chmur. Niezapomniane przeżycie... Catering w samolocie okazał się bardzo średni i z utęsknieniem wspominaliśmy pyszne kanapki, które przygotowała mama Kuby. Lekki dyskomfort wprowadzają Hinduski ze swoimi dziećmi paradujące boso do toalety.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Doorwayboy
Kuba Bąk
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 71 wpisów71 5 komentarzy5 280 zdjęć280 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
06.09.2009 - 20.09.2009
 
 
05.11.2008 - 13.11.2008
 
 
27.09.2001 - 11.10.2001