Ostatnie dwa dni pobytu w Azerbejdżanie, spędziliśmy w Baku. Tego dnie mieliśmy pojechać na plażę, ale pogoda nie dopisała, więc pojechaliśmy na jarmark. Kupiliśmy migdały w łupinach, szafran i przyprawę przypominającą wysuszony wrzos. Potem jeszcze skoczyliśmy na jarmark z ciuchami kupić sobie koszulki z godłem bądź flagą Azerbejdżanu. Mimo, iż kolorów i fasonów koszulek było mnóstwo to jednak z rozmiarami było licho. Potem jeszcze na Sahil dopiąć ostatnie zakupy a po południu na banię. Świadomie oddaliśmy się w ręce terminatora z Sheki, który podobnie jak jego kolega za pierwszym razem zmaltretował nas definitywnie.
Wieczór spędziliśmy w domu powoli podsumowując nasz trip do Azerbejdżanu.