Rano czułem się na tyle dobrze, że mogłem przystąpić do finalnego pakowania się.
Pożegnaliśmy się z Ania, Robertem i dzieciakami i pognaliśmy taksówka na lotnisko.
Po przejściu przez niezliczoną ilość check-pointów zasiedliśmy w Airbusie 319 lecącym do Moskwy.
Azerbejdzan żegnał nas piękną pogodą, dzięki której mogliśmy podziwiać przesuwającą się pod nami taflę szafirowego Morza Kaspijskiego.
O 21.15 wylądowaliśmy w Warszawie.